Jak powiedział Tomasz Jaskóła, prezes Fundacji Order Jana III Sobieskiego pomnik powinien być na Jasnej Górze, bo Jan III Sobieski Odsiecz zaczynał od częstochowskiego klasztoru. - To jest wydarzenie historyczne, nie interesuje nas polityka, to jest uczczenie polskiego króla, który w roku 1683 uratował Europę i to nie podlega żadnej dyskusji - powiedział prezes Jaskóła.
Król Jan III Sobieski trzykrotnie przybywał na Jasną Górę jako pielgrzym. Zmieniały się okoliczności, w których decydował się on na podjęcie poszczególnych pielgrzymek. W okresie sprawowania urzędu hetmana wielkiego koronnego przybywał do Częstochowy w chwili osobistych kryzysów, skłócenia z dworem królewskim i niepewności ze względu na ciągłe wojny na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej.
Drugą pielgrzymkę odbył po swej koronacji królewskiej. Przybywał na Jasną Górę w chwale majestatu królewskiego oraz jako niedawny zwycięzca spod Chocimia i w innych bitwach. Trzecia pielgrzymka podjęta została w obliczu zagrożenia całego chrześcijaństwa ze strony tureckiej. Dwie pierwsze pielgrzymki odbył król z Krakowa do Częstochowy, natomiast trzecią drogę częstochowską przebył z Warszawy. Wszystkie posiadały wspólne cechy.
Król przybywał na Jasną Górę jako pielgrzym. Nawiedzał więc świątynię jasnogórską, podziwiał jej wystrój, zatrzymywał się przede wszystkim w Kaplicy Matki Bożej i przed cudownym wizerunkiem Królowej długo i gorliwie się modlił. Zawsze brał udział w kilku Mszach św., przystępował do sakramentów świętych. Nie bez znaczenia był fakt, że król - pielgrzym nie otaczał się tutaj splendorem, który mu przysługiwał i który bardzo lubił. Swoją przyszłość polecał Bogu za przyczyną Królowej Polski i Polaków. Najwymowniejszym był zapewne moment, kiedy jako hetman udający się na pole bitwy ofiarował się Matce Bożej na zawsze jako jej własność i niewolnik. Zwycięstwo wiedeńskie przypisywał także Bożej Rodzicielce. Także osoby towarzyszące królowi, a zwłaszcza jego małżonka w czasie pobytu w sanktuarium maryjnym dużo się modliły.
Na Jasną Górę król Jan III Sobieski ofiarował znaczną część zdobyczy wiedeńskiej jako wyraz dziękczynienia za tryumf oręża polskiego nad Turkami. Są to m.in.: przedmiot przypominający fragment husarskiego skrzydła - znak, który wskazywał w tumulcie bitewnym, gdzie znajduje się wódz, to zabytek klasy zerowej, są tureckie kołczany, tuziny strzał, tarcza z wielkiej żółwiej skorupy. Do ciekawych eksponatów należą materiały tureckie.
Sobieski podarował klasztorowi także tkane odrzwia z namiotu tureckiego dostojnika. Jest również buńczuk tatarski, w wojennej randze równy naszej chorągwi rycerskiej.
Nie tylko sam król zostawiał na Jasnej Górze wota i dary, ale także jego pobożna żona Marysieńka. Na Jasnej Górze pozostała drogocenna szkatułka biżuteryjna królowej, w którą pauliński złotnik w początkach XVIII wieku przystroił figurkę św. Jana Nepomucena. Jest też kapliczka, którą ofiarowali walecznemu królowi paulini, gdy szedł na Wiedeń.
W bazylice jest wieczna lampka, która płonie przed ołtarzem głównym tzw. dużego kościoła. Bogato zdobiona, okazała, srebrna z licznymi inskrypcjami, które odczytano podczas niedawnej renowacji, jest darem od małżonków Sobieskich.
Zwycięstwo króla było uroczyście obchodzone w Polsce i na Jasnej Górze zaraz po otrzymaniu wiadomości z pola walki. Natomiast miasto Kraków zorganizowało dziękczynną pieszą pielgrzymkę z Wawelu na Jasną Górę. Jej trasę miał wyznaczyć sam król Jan III Sobieski poprzez Zielonki, Skałę, Wolbrom, Pilicę, Pradła, Lelów, św. Annę, Gidle do Częstochowy. Sam Jan III Sobieski po swym zwycięstwie wiedeńskim nie odbył dziękczynnej pielgrzymki na Jasną Górę, tak jak to uczynił po swej koronacji. Zaangażowany był nadal w walkach z Turkami, ale to nie stanowiło istotnej przeszkody w zrealizowaniu takiej pielgrzymki. Niewątpliwie zdrowie królewskie, które ulegało ciągłemu pogorszeniu było zasadniczą przeszkodą podjęcia trudów pątniczych na Jasną Górę. Są dowody źródłowe, że po zakończonych walkach Sobieski miał zamiar przybyć do Częstochowy i podziękować osobiście Najświętszej Matce za pomoc.
17 czerwca 1696 r. kiedy zmarł Jan III, opłakiwany przez Polaków, Stolicę Apostolską i świat chrześcijański, fakt ten nie uszedł uwagi kronikarza jasnogórskiego, który w krótkich słowach podkreślił jego zasługi dla ojczyzny i narodu. „Quem Patriae Patrem et Sarmatiae Herculem omnis celebravit posteritas”. Śladami ojca tuż po jego śmierci poszedł jego najstarszy syn Jakub.
Kadeci ekskluzywnej akademii wojskowej w amerykańskiej West Point studiują dziś genialny manewr taktyczny polskiego króla, a bitwa pod Wiedniem uznawana jest przez historyków za jedną z dwunastu bitew, które zadecydowały o losach naszej cywilizacji.
Więcej ważnych i ciekawych artykułów na stronie opoka.org.pl →
Podziel się tym materiałem z innymi: