W homilii celebrans podkreślał, że potrzeba dużo odwagi, aby wybrać się na drogę krzyżową Chrystusa. - Jest to odwaga wiary człowieka, który wie, że uczestniczy w tajemnicy Bożego Miłosierdzia i Bożej Wszechmocy – mówił bp Janiak. Prosił wiernych, aby nie wstydzili się krzyża. - Krzyż ma być dla nas przedmiotem wielkiej czci, kultu, adoracji. Codziennie spoglądajmy na krzyż. Nie wstydźmy się ucałować krzyża przed spaniem i po obudzeniu – zachęcał kaznodzieja. Wskazywał, że tylko przy krzyżu Chrystusa cierpienie ma sens. – Przychodźmy z naszymi krzyżami pod krzyż Jezusa, a przecież krzyży nam nie brakuje. Często przechodzimy przez ciemne doliny, niejednokrotnie jesteśmy przygnębieni, zmartwieni, nawet schorowani. Jeśli z wszystkim swoimi bolączkami przyjdziesz pod krzyż Chrystusa, to On spojrzy na Ciebie, On Ci pomoże i nada cierpieniu sens zbawczy. Tylko przy krzyżu Chrystusa cierpienie ma sens. Wyruszając w tę Ekstremalną Drogę Krzyżową miejmy przed oczyma tajemnicę krzyża Chrystusowego i tajemnicę cierpienia – powiedział biskup kaliski.
Po Mszy św., adoracji Najświętszego Sakramentu i indywidualnym błogosławieństwie ponad 500 osób w 20-osobowych grupach wyruszyło z Sanktuarium św. Józefa do kościoła Narodzenia NMP w Kotłowie. Trasa św. Józefa liczy 42 km. Uczestnicy po drodze zatrzymują się przy kościołach, figurach i kapliczkach, gdzie rozważają stacje drogi krzyżowej. - Ekstremalna Droga Krzyżowa to wydarzenie duchowe, bo w czasie tej wędrówki, kiedy będzie nam brakowało sił, kiedy po ludzku znajdziemy się w sytuacji bez wyjścia, sytuacji krytycznej wtedy szczególnie mamy otworzyć się na Pana Boga i na Jego miłość. Ta droga na pewno nie będzie łatwa. Ponad 40 km pójdziemy w nocy lasami, łąkami, pewnie będzie nam zimno, trzeba będzie zachować milczenie i to wszystko w jakiś sposób pozwoli zrozumieć to, co Pan Jezus musiał przeżywać, kiedy dźwigał ciężki krzyż na Golgotę – powiedział KAI ks. Mateusz Puchała, koordynator trasy kaliskiej.
Uczestnicy drugiej trasy bł. Edmunda Bojanowskiego rozpoczęli swoją wędrówkę od Eucharystii w kościele Najświętszego Zbawiciela w Pleszewie. Po przejściu 41 km uczestnicy EDK powrócą do tej samej świątyni. Osobą odpowiedzialną za trasę pleszewską jest Ireneusz Reder z Akcji Katolickiej.
Ekstremalna Droga Krzyżowa to pokonanie wybranej trasy w nocy, medytowanie i zmaganie się z własnymi słabościami. W trakcie długiej, ponad 40-kilometrowej wyprawy uczestnicy mają czas na refleksję i spotkanie z Panem Bogiem. - Postanowiłam przejść tę drogę krzyżową w pewnej intencji. Jak nie dam rady to wrócę. Nie założyłam sobie, że dojdę do samego końca. Pójdę tyle ile zdołam – powiedziała Maria licząca 63 lata. Na trasie można spotkać wiele małżeństw. – Idziemy z intencjami, które mamy zachowane w sercu. To one nas napędzają, aby dojść do celu. Poza tym będzie to też takie sprawdzenie siebie czy jesteśmy zdolni taką trasę pokonać – mówili Aneta i Andrzej. W drodze krzyżowej zdążają kapłani i siostry zakonne. – Pójście na drogę krzyżową to przede wszystkim pragnienie serca. Wiele ludzi prosi o modlitwę w różnych intencjach. Będę polecać także dzieci, z którymi pracuję, ponieważ ich rodziny potrzebują dużego wsparcia modlitewnego. Myślę, że z Panem Jezusem uda się dojść do końca. Kiedy podjęłam decyzję to powiedziałam „Panie Jezu idziemy” - podkreśla s. Ewa ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi z Mikstatu. W EDK bierze udział dużo młodzieży. – Chodzę w Pieszych Pielgrzymkach na Jasną Górę, a dziś postanowiłam spróbować sił w tym wydarzeniu. Udział w drodze krzyżowej to dla mnie umocnienie duchowe, a poza tym idę ze swoją intencją – zaznaczyła 19-letnia Agnieszka Kowalczyk z Doruchowa. Motywacje uczestnictwa w drodze krzyżowej są różne, ale najczęściej jest to modlitwa za chorych, uzależnionych i wielu innych intencjach. – W poniedziałek uczestniczyłem w drodze krzyżowej w intencji trzeźwości z Kępna do Grębanina. W każdej rodzinie są chorzy, nadużywający alkoholu, zmagający się z różnymi nałogami. Będę polecać te osoby Jezusowi w czasie tej drogi krzyżowej i wierzę, że na pewno będzie z tego jakieś dobro – stwierdził Władysław Gąsiorek z Komorowa liczący 54 lata. - Nigdy nie szedłem z pielgrzymką, bo od dłuższego czasu musiałem opiekować się dziećmi, a zajmowanie się rodziną pochłania dużo czasu. Dzisiaj przez jedną noc można przejść 40 kilometrów. To jest takie duże wyzwanie dla Pana Boga. To jest też takie mierzenie się ze sobą. Często mierzę się w życiu ze swoimi słabościami na przestrzeni przezwyciężania grzechu, a czasami nawet upadku. Forma tej drogi krzyżowej to właśnie takie zmaganie się z własnymi słabościami i umocnienie duchowe – powiedział Jacek Makowski.
Więcej ważnych i ciekawych artykułów na stronie opoka.org.pl →
Podziel się tym materiałem z innymi: